W Dzień Zaduszny przed szpitalami i przychodniami w kilkudziesięciu szpitalach w całej Polsce rozpalono akcję – zapal znicz. Miała ona na celu uczczenie ofiar epidemii, a także ofiar niewydolnego, źle zarządzanego i nieskoordynowanego systemu ochrony zdrowia. Na tablicach nagrobnych umieszczonych przed szpitalami, głównymi hasłami były: „zginął tragicznie, bo wszystkie karetki były zajęte”,„ochrona zdrowia zmarła tragicznie przez zaniedbania rządu”, czy też „żył lat 54, zmarł tragicznie, bo nie było wolnych łóżek”.
Zapal znicz dla medyka i pacjenta – zapowiedź akcji
Lekarze podkreślają, że jest to pierwszy etap protestu, a jednocześnie zapowiedź bardziej radykalnych działań. W obliczu braku poprawy warunków pracy będą zmuszeni wdrożyć je wraz z przedstawicielami innych zawodów medycznych. Założeniem protestujących jest zwrócenie uwagi rządzących na skrajne niedofinansowanie systemu ochrony zdrowia.
Zapalmy znicze pod szpitalami i przychodniami. Dla pacjentów, którzy zmarli przez niewydolność systemu. Dla naszych Koleżanek i Kolegów, pracowników ochrony zdrowia, którzy zmarli z przepracowania i braku środków ochrony osobistej. Dla systemu, o którego reformę nie mogliśmy się doprosić, a który właśnie ostatecznie się zawalił.
Nie możemy pogodzić się ze stratą i poczuciem, że można było jej uniknąć, dzięki odpowiednim przygotowaniom. Czujemy się oszukani przez rząd. Brakuje leków, brakuje środków ochrony osobistej, brakuje procedur, brakuje ludzi. Brakuje wszystkiego. „Ogłaszane są podwyżki wynagrodzeń za walkę z Covid… nikt dotąd ich nie widział”- czytamy w jednym ze wpisów, który ukazał się na fanpage’u Porozumienia Rezydentów na facebook’u.
Zapal znicz – można było tego uniknąć…
Porozumienie Rezydentów jest organizacją zrzeszającą lekarzy w trakcie specjalizacji w Polsce, której początki sięgają 2007 roku. Jej działalność miała pierwotnie na celu poprawę warunków realizowania szkolenia specjalizacyjnego. Z biegiem czasu założenia porozumienia rozszerzyły się do szeroko pojętej poprawy jakości Ochrony Zdrowia.
Inicjatorzy akcji „Zapal znicz” przy okazji organizacji protestu głodowego, który odbył się w 2017 r., postulowali do rządzących o pilne zmiany:
- zwiększenie nakładów %PKB na sektor zdrowotny,
- likwidację kolejek,
- zmniejszenie ilości biurokracji.
Manifestacje sprzed kilku lat w żaden sposób nie wpłynęły na poprawę obecnie panujących warunków pracy medyków. Nie wpłynęły też na ułatwienia dostępności do świadczeń zdrowotnych pacjentom. Ponadto, brak wystarczającego finansowania oraz pogłębiający się deficyt wykwalifikowanego personelu medycznego w dużej mierze zmusza zarówno personel medyczny, jak i pacjentów do konfrontacji z absurdalnymi sytuacjami. Pandemia obnażyła wieloletnie zaniedbania w sektorze publicznej ochrony zdrowia oraz brak umiejętności zarządzania nim [1].
Polska na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej
Według danych WHO, na 1000 mieszkańców w Polsce przypada zaledwie 2,4 lekarzy. Sytuacja przedstawia się lepiej niż w Polsce zarówno w krajach małych (Litwa – 6,4), dużych (Hiszpania – 3,9), bogatych (Luksemburg – 3,0), jak również w krajach o podobnym potencjale ekonomicznym (Węgry – 3,4) [2]. Jak donosi Eurostat, na przestrzeni lat 2012-2017 sytuacja Polski nie poprawiła się w istotny sposób, co sprawia, że znajdujemy się na ostatnim miejscu spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej pod względem liczby lekarzy przypadających na 1000 osób [3]. Zwiększenie naboru na studia medyczne nie rozwiązuje problemu braków kadrowych. Coraz więcej świeżo wykształconych absolwentów uczelni medycznych od razu po studiach decyduje się na emigrację w poszukiwaniu lepszych warunków pracy. Szuka możliwości realizowania specjalizacji z wymarzonych dziedzin, będących poza zasięgiem w Polsce.
Kolejki do poradni specjalistycznych w Polsce należą do najdłuższych ze wszystkich krajów rozwiniętych, a sytuacja epidemiologiczna potęguje ten problem. Co więcej, brak odpowiednich działań profilaktycznych, opóźniona diagnostyka, a co za tym idzie odroczone leczenie, są bardzo szkodliwe. Nie tylko dla polskiego zdrowia publicznego, a także dla polskiej gospodarki. Istnieje silna korelacja pomiędzy ograniczonym dostępem do świadczeń medycznych a wystąpieniem licznych powikłań późno zdiagnozowanych i nieleczonych chorób. Wpływa to na utrudnione funkcjonowanie, a także często wyłącza z rynku pracy. Skutkuje to obciążeniem polskiego budżetu z powodu długotrwałych świadczeń chorobowych i rentowych. Wydaje się zatem, że sytuacja ekonomiczna w Polsce jest nierozerwalnie powiązana z jakością systemu ochrony zdrowia, która warunkuje jej rozwój w znaczący sposób.
Jakie są perspektywy?
Głównym postulatem protestujących jest zwiększenie nakładów środków publicznych na ochronę zdrowia i poprawa warunków pracy. Według wskaźników OECD w 2019 r., na skalę globalną średnia wydatków na ochronę zdrowia wyniosła najwięcej w Stanach Zjednoczonych – 17% PKB. Średnia wydatków w Unii Europejskiej została określona na poziomie 9,8% PKB. Polska natomiast znajduje się znacznie poniżej średniej europejskiej – przeznaczamy na ochronę zdrowia jedyne 6,3% PKB [4]. Powyższe dane jednoznacznie wskazują na to, że polski system ochrony zdrowia wymaga gruntownych reform i solidnego dofinansowania.
Jak donoszą www.euronews.com [5] i www.france24.com [6], we Francji i Hiszpanii pracownicy ochrony zdrowia podjęli radykalne działania – pomimo szczytu pandemii wychodzą na ulicę, domagając się zwiększenia wynagrodzeń i poprawy warunków pracy. Czy brak spełnienia założonych postulatów w Polsce skłoni pracowników ochrony zdrowia do podobnych działań?
Autor: Olga Basiak
Źródła:
- http://www.rezydenci.org.pl/
- https://data.worldbank.org/indicator/SH.MED.PHYS.ZS?locations=PL
- https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=File:Practising_physicians,_2012_and_2017_(per_100_000_inhabitants)_Health2019.png#file
- https://stats.oecd.org/Index.aspx?ThemeTreeId=9
- https://www.euronews.com/2020/09/18/the-system-s-collapsed-doctors-alarm-over-covid-s-impact-on-healthcare-in-madrid
- https://www.france24.com/en/france/20201015-health-workers-in-france-go-on-strike-as-coronavirus-cases-surge